Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Myśli nieuczesane. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Myśli nieuczesane. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 27 grudnia 2015
Ice Story Blog
Drodzy nieliczni czytelnicy Szeptaka. Gdyby ktoś chciał poczytać historie z północy, które rozmyślnie usunąłem z bloga, może udać się na nowego bloga o nazwie: ICE STORY :) Znajdziecie tam nie tylko moje stare opowieści z Norwegii, ale też słuchowiska, ciekawostki i całą masę informacji, które mogą się Wam przydać przed podróżą na Islandię czy odwiedzając Oslo na weekend..:)
Zapraszam!
środa, 5 marca 2014
zjazd
To były wakacje, chyba '99, Wielkopolska. W lesie nad Wartą stał przedwojenny dom opieki dla osób starszych, zaadaptowany przez miasto na mieszkania. W jednym z nich znajdował się pokój, w którym pierwszy raz usłyszałem tę płytę. Był duszny, nie było tam okien, za to ściany wypełniały plakaty, zdjęcia, głębokie bruzdy, pogwoździowe zadrapania i zapiski, ginące w totalnym chaosie. Było też biurko, książki, Twoje Weekendy, kasety i stary magnetofon Kasprzak, zakurzony pomiędzy przełącznikami, ze złamaną anteną i niewidocznym logo, które ktoś potraktował markerem. Sporo syfu w kątach: puste butelki, słoik z kilkoma petami, zmięte skarpetki, ciężarki i jeszcze więcej poprzegrywanych od kumpli kaset z takimi zespołami jak: Emperor, Moonlight, Wizo, Artrosis, Kat, My Dying Bride itd. Niegdyś był to mój ulubiony rodzaj pokoju. Należał do kuzyna i jego starszego brata. Dziś określilibyście to miejsce mianem meliny, pierdolnika, mordowni, nory - ale musielibyście przyznać, że jak na tamte czasy, była to nora z wygodami.
Grałem tam w szachy z kuzynem i poznawałem tajniki tego leniwego sportu od podstaw, gdyż P. rozłupywał za każdym razem moje niezwykłe posunięcia strategiczne, godne pseudointelektualnego fafarafa. Było dużo gadania o muzyce i pasji P. - matematyce. Były też dowcipy drugiej kategorii, głośno wykrzykiwane teksty Nagłego Ataku Spawacza oraz setki absurdów, które obiecaliśmy sobie zapamiętać by kiedyś zostać gwiazdami estrady, a o których zapominaliśmy na następny dzień.
P. gadał też o narkotykach i ich wpływie na ludzki umysł, przekonywał mnie do trawy, koki, grzybków i, hehe, sterydów. Twierdził, że eksploracja świata po dragach jest nie do okiełznania, samoświadomość skacze na najwyższy level, ciało nie odczuwa zmęczenia, mózg działa jak najlepszy parowiec, strachy i lęki sumują się w najgorszy koszmar, tak samo jak wszystkie pozytywne cechy łączą się w mieszankę nie do zajechania. A zjazdy po tripach to zwykły bulszit, mający odstraszyć i zlikwidować słabsze ogniwo. Nie wierzyłem mu, bo widziałem ten bulszit, gdy P. nie budził się rano, a łóżko w jego pokoju wydawało dźwięk dopiero około 13. Ale coś w tym prawdy było, bo kuzyn miał łeb do zagadek i rozwiązywał Mensę w kilkanaście sekund. No ale nie przekonał mnie, choć starał się długo.
Jako początkujący straight edge'owiec, twierdziłem że nie potrzebuję chemicznego gówna, by mieć tripy. P. zgodził się ze mną po części, powiedział że miał kilka razy odlot po muzyce, ale po jednej płycie w szczególności. Z ogólnego syfu, przekopując się przez skarpetki i kartki z tekstami Sabbathów i Type O Negative, wyjął starą kasetę firmy "no name", bez pudełka, poklejoną od taśmy klejącej, piwa czy innego świństwa. Było na niej napisane markerem, wielkimi literami APHEX. A po drugiej stronie SAW II. P. zgasił światło i odpalił Kasprzaka. To co wtedy przeżyłem, milcząc przez dwie godziny, tak jak kazał, to co przelatywało pod powiekami, co śniłem, gdy przysypiałem i co czułem w żołądku, zmieniło mnie na stałe. Cała świadomość, kolory, światło, głębia ostrości, odczuwanie, parametry, słabości, kreatywność, radość i przede wszystkim smutek. Wszystko.
Dwie godziny później miałem zjazd.
sobota, 15 lutego 2014
taki film
Krzysiek, 35 lat.
- Tu Piotrunia, jak ja się wczoraj zafiksowałem tym filmem "Zoza" na jutubie, co mi pokazałaś, to nie pytaj. Muszę to zobaczyć na własne oczy, ja pierdole. Wezmę Mareczka i zobaczymy razem. Człowieku, ja nie wiem co to jest, ale mi bańkę zryło konkret.
- Jakim filmem?
- No kuźwa, tym co są te światła i muzyka taka tajemnicza.
- Nadal nie wiem o czym gadasz.
- No to, co mówiłeś, "Aura", "Zoza" czy jakoś tak. Przecież jak ja to wysłałem do kobity to mówi, że to pewnie podkręcone na komputerze.
I nagle sobie przypomniałem.
- Chodzi ci o aurora borealis? O zorzę?
- No!
Krzysiek, 35 lat.
- Tu Piotrunia, jak ja się wczoraj zafiksowałem tym filmem "Zoza" na jutubie, co mi pokazałaś, to nie pytaj. Muszę to zobaczyć na własne oczy, ja pierdole. Wezmę Mareczka i zobaczymy razem. Człowieku, ja nie wiem co to jest, ale mi bańkę zryło konkret.
- Jakim filmem?
- No kuźwa, tym co są te światła i muzyka taka tajemnicza.
- Nadal nie wiem o czym gadasz.
- No to, co mówiłeś, "Aura", "Zoza" czy jakoś tak. Przecież jak ja to wysłałem do kobity to mówi, że to pewnie podkręcone na komputerze.
I nagle sobie przypomniałem.
- Chodzi ci o aurora borealis? O zorzę?
- No!
Krzysiek, 35 lat.
środa, 7 sierpnia 2013
Skąd idziemy?
Krótka historia na temat pochodzenia ludzi zaczerpnięta z mitologii Nordyckiej, konkretnie z Tajemnicy sag i run, którą wczoraj miałem okazję usłyszeć, jak to bywało za dawnych czasów, w przekazie ustnym. Konkluzja dość mocno mnie zaskoczyła. Tak ją zapamiętałem:
Surtr, władca krainy ognia swoim zajebistym, płonącym mieczem wzbudził parowanie się lodu i sprawił, że na ziemi powstało życie. Pierwszy był Imir (wyjący), powstał z lodu i ognia na brzegu dwóch krain - Niflheimu, którego piekielne zimno nie pozwoliło na rozwinięcie się wszelakiego życia oraz Muspelheimu, w którym pozory życia sprawiały poruszające się wszędzie gorące płomienie, aczkolwiek była to tak samo martwa kraina jak Niflheim. Zero luda, kwiatka, zwierza. Właśnie tam, u spływu 12 strumieni, ponad ogromną przepaścią Ginnungagap spotkały się dwa żywioły. I tak właśnie, w wyniku topienia się lodu, powstał olbrzym Imir. Po nim była Authumla - krowa, która karmiła Imira rzeką mleka, wypływającą z jej czterech sutów. Któregoś dnia, na granicy wspomnianych wyżej dwóch krain, zaczęła lizać lód. Kurewsko źle się poczuła, brzuch mocno dawał się we znaki, więc poszła się wysrać. Z jej tyłka wyszły dwa długie włosy - to były włosy Buriego - trzeciej istoty, która miała stąpać po ziemi. Następnego dnia wyszła kolejna część Buriego - Authumla przez 24h chodziła sobie z wystającą z dupy głową. Po trzech dniach wyszedł cały Buri (w staronorweskim Urodzony [wg niektórych podań Buri został wylizany spod lodu]). Buri rzecz jasna, jak każdy bohater, który miał krowę za matkę, przechodzi przemianę. Oblepiony łajnem ogląda dwie kłócące się ze sobą krainy i staje się Burem (człowiekiem stworzonym - kimś, kto zdolny jest do autorefleksji i podziwiania natury). Buri, już jako humanista, po przeżyciach estetycznych kładzie się spać. Spod prawej pachy wychodzi mu pierwsza para ludzi, a spomiędzy stóp wychodzi mu pierwszy potwór (co jest oczywiste, jeśli weźmiemy pod uwagę, że chodził po tej samej łące co Authumla).
Krótko mówiąc, wg biblii pierwszy człowiek jest z gliny, a według nordyckiej mitologii, nasz ojciec, a tym samym również my, powstaliśmy z krowiej dupy.
poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Cormac McCarthy - polska strona pisarza

W końcu po wielu miesiącach zmagań, zbierania materiałów, zdjęć, recenzji i opisów, światło dzienne ujrzała strona o Cormacu McCarthym. Największa baza informacji o pisarzu, którą będę starał się aktualizować najczęściej jak tylko będę mógł. Na stronie znajdziecie sporo grafik, opisów, recenzji, artykułów i wywiadów. Będę wdzięczny za dostarczanie nowych materiałów, ciekawych linków, napisanie recenzji.
Czekam jeszcze na tłumaczenie wywiadu z Wall Street Journal, a także na napisy do wywiadu z Oprah Winfrey. Ogromne podziękowania kieruję do Mike'a Dravena, który zajął się techniczną częscią strony, dla Krzysztofa Lubowickiego za tłumaczenia zdjęć i Mateusza Kopacza za tłumaczenie wywiadu.
Zapraszam do lektury strony i odwiedzenia księgi gości :)
I oczywiście do wzięcia udziału w Konkursie! Do wygrania 3 książki Cormaca McCarthy'ego :)!!!
niedziela, 22 sierpnia 2010
John Everson - Igły i Grzechy
Dzięki Ingowi dostałem niedawno zlecenie, na nagranie opowiadania "Uwolnienie" ze zbioru Johna Eversona - "Igły i grzechy" dla wyd. Replika. Opowiadanie jest słabe jak barszcz i żałuję, że nie przeczytałem go wcześniej, by ułożyć sobie intonację, momenty dramatyczne itp. Zamiast nagrywać je piętnaście minut, nagrywałem ten szajs półtorej godziny, robiąc co chwilę przerwy na śmiech. Wartość tego jest raczej nikła, choć może komuś przypasuje taki styl, gdzie pełno jest flaków, krwi, seksu i chorych scen. Sprawdzę niedługo resztę opowiadań i pewnie walnę jakąś recenzję. Zobaczymy jak to będzie ;) A póki co zapraszam do posłuchania mojego zabójczego głosu :D

piątek, 18 czerwca 2010
KOTY x 4
Dziś rzecz zupełnie nie związana z filmami, książkami i innymi tworami kultury i kulturki, a coś co mam nadzieję sprawi, że nasz dom zostanie odciążony :) Co prawda waga przedmiotu jest niewielka, bo zaledwie kilkanaście dekagramów (x4), ale myślę, że warta bliższego poznania ;)
Nasza kotka - Zorka urodziła 4 małe brzdące, którym szukamy domu. Używając znanego straszaka: "Ej, musicie wziąźć kotka, bo inaczej właściciel je utopi", nieprzekonałbym Was do zaopiekowania się jednym z potworów, tak więc postanowiliśmy postawić na suotkie fociątka rodem z naszej klasy :P Jeśli jest ktoś zaintersowany zabraniem do domu małego buldożera, pchlarza i siewcy zamętu (tudzież niszczyciela firanek), proszę o maila/komenta lub info na gg:) Tymczasem cztery kociątka na suotkich fociątkach ;)

p.s. BŁAGAM! Weźcie od nas te potwory!
środa, 2 czerwca 2010
W przygotowaniu
Blog, jak widać wymaga trochę dopieszczenia od strony graficznej. Jednak już działa i postaram się co jakiś czas wrzucić coś na ruszt. Traf chciał, że na pierwszy ogień poszła recenzja "Zmierzchu", a co za tym idzie, śmiało można użyć określenia, pierwsze koty za płoty. Na szczęście.
A że mam w zanadrzu sporo starych recenzji, to przynajmniej na początku "działalności", będę aktywnym bloggerem ;)
p.s. Dzięki Mandriell za pomoc :)
p.s. 2 - Mike - ogromne dzięki za pomoc :) Ju are gat of de css:P
A że mam w zanadrzu sporo starych recenzji, to przynajmniej na początku "działalności", będę aktywnym bloggerem ;)
p.s. Dzięki Mandriell za pomoc :)
p.s. 2 - Mike - ogromne dzięki za pomoc :) Ju are gat of de css:P
wtorek, 1 czerwca 2010
Szeptak, czyli o czym szepczą ptaki
Blog jak tysiące innych blogów, dom jak tysiące innych domów, myśli jak miliardy innych myśli. Po co komu kolejny blog o filmach, książkach, przemyśleniach i szajsie, jaki siedzi w głowie? Ano pewnie dlatego, że jak większość humanistów jestem zdania, że o każdym z nas można napisać książkę. No...a przynajmniej broszurę. Być może komuś sprawi przyjemność czytanie tego, co spłodzę, a będą to zarówno recenzje książek, filmów i komiksów oraz szorty, opowiadania, informacje i różnobrawne pierdoły.
Najkrócej jak się da, określić to wszystko można jako nieuczesane myśli, rzucane do wody w postaci małych kamieni, których i tak nic nie powstrzyma od zatonięcia. Szczęśliwie będzie jeśli przez przypadek potrąci je czyjaś zamyślona ryba, przepywająca akurat na terytorium wód internetowych Szeptaka. Jeśli nikt tego czytać nie będzie, to przynajmniej powyrzucam z siebie trochę brudu i zachwytu nad jakimś nowym/starym wytworem kultury. To się zawsze przydaje. Jak to stwierdził Dale Harding z "Lotu nad kukułczym gniazdem": trzeba się śmiać ze wszystkiego, co boli, aby zachować równowagę i nie dać się zwariować. Od siebie dodam jeszcze, że obowiązuje to również w drugą stronę ;) Płaczmy nad tym, co nie boli, żeby nie dać się ogłupić. William Blake już dwa wieki temu pisał w Małżeństwie Nieba i Piekła: "Nadmiar smutku się śmieje, nadmiar radości płacze". Dlatego postaram się odszukać aurea mediocritas pomiędzy smutkiem, a radością i z poważnym luzem podejdę do komponowania notek.
Dlaczego SZEPTAK?
Połączenie słowa SZEPT ze słowem PTAK, idealnie nadaje się wedug mnie, do określenia dzisiejszego użytkownika Internetu, bloggera i człeka chcącego cokolwiek powiedzieć w cyfrowym chaosie. Opinia na temat filmu czy książki, strumienie (pół)śwadomości oraz zwykłe komentarze do sytuacji na świecie, są dziś tylko szeptem, którego w tłumie nie słyszy nikt, poza garstką ludzi ciekawych świata i kilku znajomych. Żeby przyciągnąć do siebie cztelnika, niektórzy dbają o grafikę, inni o reklamę, a jeszcze inni prowokują w gówniany sposób, by dostać sto komentarzy (nie)przyjaciół z onetu. Czasmi zdarzają się ludzie, którzy przyciągają tym, co piszą. Byłby to zaszczyt znaleźć się wśród nich.
Dlaczego SZEPTAK?
Połączenie słowa SZEPT ze słowem PTAK, idealnie nadaje się wedug mnie, do określenia dzisiejszego użytkownika Internetu, bloggera i człeka chcącego cokolwiek powiedzieć w cyfrowym chaosie. Opinia na temat filmu czy książki, strumienie (pół)śwadomości oraz zwykłe komentarze do sytuacji na świecie, są dziś tylko szeptem, którego w tłumie nie słyszy nikt, poza garstką ludzi ciekawych świata i kilku znajomych. Żeby przyciągnąć do siebie cztelnika, niektórzy dbają o grafikę, inni o reklamę, a jeszcze inni prowokują w gówniany sposób, by dostać sto komentarzy (nie)przyjaciół z onetu. Czasmi zdarzają się ludzie, którzy przyciągają tym, co piszą. Byłby to zaszczyt znaleźć się wśród nich.
Słowo "ptak", idealnie nadaje się na określenie kogoś, kto mówiąc krótko, ma schowaną głowę w churach, myśli po części nierealnie, co nie znaczy, że źle. Ptak, to ktoś wolny od szuflad (chociaż, czy w ogóle da się ich uniknąć?), a jednocześnie marzyciel i utopista. Szeptak, to Ty, ja i wielu innych, którym wydaje się, że coś mówią, mają coś do przekazania i ćwierkają, świergolą albo skrzeczą. Słyszą je tylko inne szeptaki, przelatujące obok. Czasami ze swoim szeptem wkradamy się do głów ludzi, stąpających twardo po ziemi, a czasami nie możemy wyjść z własnej głowy. Trudno być szeptakiem. Chyba. Zwłaszcza jeśli sprafrazwać zespół Sedes i wyobrazić sobie, jak wygląda "sraka szeptaka" :D
No nic. Czas zaczynać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)